Witamy w 2013 roku!
Sylwester był szałowy!
A dzisiejszy dzień to już wgl.
Jestem 180 zł w plecy, na wfie się poobijałam i mam zdarty łokieć, na angielskim zostaliśmy styrani, że powinniśmy chodzić do delty. Potem już niby lepiej, choć fajnie było się poczuć pominiętym przy pozdrowieniach.
Popołudniu długie rozmowy na przystankach, najpierw z Adą (która nareszcie wie na czym stoi) a potem z Marysia i Olą, 18 minut totalnej głupawki - najlepszy był gościu dwa razy wyższy od staruszki, albo latające świnie. No i Mary się brechtała z porannej rozmowy, którą zaczęłam od "Nic nie mów" ;P
Ale ogolnie pomimo tych dołujących wiadomości, uświadomiłam sobie że mam wspaniałych przyjaciół
Którzy mi nie pozwolą umrzeć w biedzie
i pomagają zrobić na ostatnią chwilę prezentację z WOKU
Dziękuje ;* (dobra już przestanę dziękować).
No a teraz jest druga w nocy a ja zaczynam się dopiero uczyć niemca.
To wszystko przez WOK, i rozmowy na skajpaju, ale nie żałuje rozmowy z przyszłym laureatem nagrody nobla ^^
Ten rook będzie należał do nas, i nie będzie zaliczany do najgrzeczniejszych, oj nie <3
PS. Zapomniałam wspomnieć o sweet fociach na trzecim piętrze Pałacu Młodzieży, są pieeeekne ;D