No to namioty czas zacząć : D
Jeszcze nas tam nie ma a ja już mam bekę...
1. z Wojnoskiej, która musi umyć ręce, niewazne, że włosy w keciapie, niewazne, bluzka w keciapie, mniejsza, ze cały samochód w keciapie, grunt, że ręcę umyte!
2. z Lidki, która uważa ten pomysł za spontana nanana, która robi minę niewyzytego goryla, kiedy gra na gitarze.
3. z Palmowskiej, która boi się zwierząt, zwłaszcza dzików i wilków (bo przecież tyle ich tam będzie).
4. z Pauli która będzie waliła starym tłuszczem z Maka.
Ogólnie poczułam dziś wakacje w stajni... brakuje mi kurcze tego nicnierobienia cały dzień z wami... tego sprzątania błota z myjki (po co my to robiłysmy?!!), zamawiania pizzy codziennie, pławienia i uciekania przed piżmakiem, upojnymi kortowskimi nocami, chodzenia o 3.00 w nocy do koni, *** w boksach, sikania w majtki, spadania z koni, ciągłego mycia siodła i ogłowia Moskiej :D chodzenia na stacje po to i owo, ujeżdżania Aramisa i Kaszmira <3 (widać na zdjęciu), oblewania się wodą, pieska leszka i Lisek, telefonów do Szynka <3 luzakowania Natali, łowienia ryb na Darlingu, szalonego smiechu na koniach, których nie mogłysmy zatrzymać z brechtu, znowu sikania w majtki, ganaszującego się kierownika i wydzierającego się kowala, spania na derkach i czaprakach, Sun Daysów na pastwisku, spania u pana Edka, w domu walącym kozą, biegania po kaluzach, wkladania ogórków kiszonych do kurtki Moskiej, zmieniania skarpet na środku rozprężalni, walenia kontakta po łbie kiedy stawał dęba, chodzenia do krów, z nadzieją, że będa tam świnie, czołówki i różowego mohera, w którym się chodziło po piwo, grania w ch*ja z Maćkiem, włamywania się do szafek, biegu Natali-Złodzieja, Pauli i jej 1000 betonów, koszenia trawnika u Moskiej, mieszania Zupy w kiblu z Lidką, schadzek i mogłabym wymieniac, wymieniac, wymieniac...
i to wszystko wspominamy... ja z krwawiącym sercem : (