Miałam niezapowiedzianą, dość długą przerwę. Może ktoś się stęsknił, może nie, nie ważne, ale wracam (tzn. chyba). Sporo nauki, brak czasu, tak tak bardzo oryginalne ...wymówki,
ale taka jest smutna rzeczywistość.
Co się pozmieniało:
Przyjechała do mnie Jamie (kto nie w temacie, niech zobaczy poprzedni mój wpis), razem z ciężarną klaczą. Faktycznie kobyła ma humorki, obecnie relaksuje się, na swoim prywatnym padoku, podziwiając kolorowe wzgórza. Tak, do stajni zawitała jesień, mnóstwo liści, porządki, konie stają się ,,miśkami", ale mimo to uwielbiam tę porę.
Koń znaleziony w lesie - Lider, staje się pięknym, mężnym ogierem, co widać na zdjęciu. Tak jak przypuszczałam, jest to młody koń fryzyjski. Grzywa i ogon powoli odrastają. Pracujemy teraz głównie naturalnie, nad zaufaniem i idzie nam coraz lepiej. Jedyne co mnie martwi, to to, iż Lider nie akceptuje innych koni. Będziemy dalej pracować.
Wyjeżdżam na Hubertusa do capepoint.
______________________________________________________________
https://www.facebook.com/pages/Julia-Choda%C5%84-fotografia-amatorska/860583603954424 - jakby ktoś chciał zerknąć, zapraszam :).