Widzę jak każdy mięsień twojego ciała zakrada się do mnie po cichu, każde najmniejsze drżenie. Jak satynowy oddech powoli kąsa mój policzek. Delikatnym szlakiem ust wytyczasz mapę w kierunku nieśmiałych pragnień. Dotyk opuszków palców wydaje się być ciepłym światłem w środku nocy, migającym nieśmiało na styku lasu i rzeki, w którą wkraczam niepewnym krokiem. Wiem, że jej niespodziewanie ogrzewający prąd porwie mnie lada chwila. I zatonę w zapomnieniu rzeczywistości. Oderwę się od siebie i splotę rozkosznym warkoczem uniesienia z tą nieposkromioną siłą, która zatrzęsie ziemią pod naszymi stopami.
Gdy nastanie kres tego istnienia
Gdy stracę serce i oddam ostatni oddech
Chcę iść mroczną doliną, ze szkarłatną różą w dłoniach.
Wiatrem przeganiać chmury sprzed bladego oblicza księżyca.
Całować gwiazdy o zachodzie słońca,
Rozpalać słońce każdego poranka.
Rozdzierać ziemię by ogrzać się w strumieniach lawy.
Zanurzać się w nieskończonej ciemności oceanu,
Ukoić rozedrgane serce.
Dlatego, że to nie dzieje się w realnym świecie, ten świat nie jest dla mnie w żaden sposób atrakcyjny. Jest koniecznością, nieubłaganym żartem losu. Coś z czym się rodzisz, choć wcale tego nie chcesz i nie stwarza to żadnej korzyści. Jedyne na co pozwala, to błąkać się z możliwością wyobrażenia tego, czego pragniesz. I koniec.
20 GRUDNIA 2023
28 GRUDNIA 2022
26 LIPCA 2022
1 LUTEGO 2022
6 PAŹDZIERNIKA 2021
5 MAJA 2021
11 MARCA 2021
6 PAŹDZIERNIKA 2020
Wszystkie wpisy