photoblog.pl
Załóż konto

Śniła mi się ostatnio. W gęstym od zieleni lesie. Ubrana była w długą, czarną szatę spływającą od czubka jej głowy. Biała, starcza twarz patrzyła bez wyrazu. I czym bliżej podchodzisz, tym bardziej groteskowa się wydaje, aż okazuje się maską. Malutka, jakby przykurczona, niewzruszona. Co to za dziwny sen, że gdy zdejmujesz białą maskę, pod nią kryje się dziecko. Pod maską staruszki była dziecięca twarz. Zalana krwią. Miała wybałuszone oczy, dziwnie wyszczerzone zęby, jakby jej wargi zastygły w przedziwnym wyrazie ostrzeżenia, grozy, upiorności, drwiny. Drobna twarz była nabrzmiała i lekko niebieskawa od napuchniętych żył. Gdy udało mi się ją objąć, by ją unieść, jej ciało okazało się... zgniłe? Była miękka i bezwładna jak gnijące kilka tygodni zwłoki.

Dziecko, skąd wzięłaś się w mojej głowie i co wieszczysz?

Czemu nosisz maskę staruszki?

Czemu wbijasz we mnie uporczywie swoje wielkie, niebieskie oczy?

Czemu śniłaś mi się na prawdę?

 

Pokręcony ten umysł, że zamiast wymyślać mi na jawie dobre scenariusze, sny podsuwa mi dziwne i nieoczywiste. Nie wiem co myśleć.

 

Nie łatwo jest przyzwyczaić się od myśli, że się kogoś chce. Ileż delikatności i taktu muszę nauczyć się wobec siebie i ciebie.

Czy oboje tak bardzo chcemy, ale boimy się myśli tej drugiej strony?

Czy nie?

Dodane 29 MAJA 2020
269