łoo co za dzień/noc!
najpierw do MC na śniadanko, oczywiście Kasia się pomyliła i spóźniła.
po śniadaniu na PKP, kupić bilet i na ciapąg ;d
no to czeka nas 1,5h jazdy, spoko.
w pociągu ogólnie beczka i wgl, później 15 minutowy sen, zawsze spoko!
pan, który nigdy nie widział takiej legitymacji, jak moja. taak, wydrukowane zdjęcie, EKONOM -.-
wyszliśmy z pociągu, Kasia przewodnik ze swoją nawigacją!
teraz czas poszukać miejsca spotkania ;d
po drodze zachaczyliśmy o galerię, która była chujowa.
ok, wychodząc znaleźliśmy to miejsce, ale poszliśmy się jeszcze przejść nad rzekę.
posiedzieliśmy, pogadaliśmy i w końcu udaliśmy się spowrotem :D
spotkaliśmy 2 panów, którzy chcieli nas nawrócić !
dali mi za darmo jakąś Księge Mormona czy coś ;d chuj wie, kim jest Mormon xd
mówił akcentem amerykańskim i ledwo co po polsku haha a drugi grubasek kiwał się.
hmm, zachęcali nas do przyjścia na mszę, ale jak spytali czy jesteśmy z Bdg to powiedzieliśmy, że nie.
'-czemu przyjechaliście do Bdg? -na koncert.
-jaki koncert? -hip-hopowy.
-oo, hyp hop, ja też lubie, szpoko'
beka.......... :D