Znalazłam osobę, która Kocha tak jak ja. Tak jak w tej piosence:
https://www.youtube.com/watch?v=GkyLUfBt3bw
Like a fool. Bez początku i bez końca, na zawsze, na zabój i na wieczność. Niezniszczalnie.
Można taką osobę pobić, wyrzucić za drzwi milion razy, albo lepiej - trzasnąć jej tymi drzwiami prosto w twarz, można jej nie doceniać, można ją ranić raz po raz, wbijać nóż w plecy, przekręcać żeby bardziej bolało, można jej powiedzieć odejdź, a ona nadal Kocha. Dopóki tli się cień nadziei, taka osoba walczy. A nawet, gdy już traci nadzieję coś nie pozwala jej zasypiać spokojnie. Nie zapomina. Nie pstryka palcami i nie ma z dnia na dzień nowego życia. Kocha choć nie ma już żadnego racjonalnego powodu do Miłości. I chce przestać i nie potrafi. I wie, że powinna i nie może. I jest chora w swojej Miłości, ślepo zazdrosna, z milionami "ale" i "a co by było gdyby", ale jeśli tylko nadarza się okazja, żeby być blisko po prostu jest.
Byłaś moim dniem. Budziłem się i Ty zawsze byłaś. Teraz jakbym nie miał po co się budzić.
Pojawia się tylko jeden problem. Kochamy niewłaściwych ludzi.
Dziękuję, że dziś byłeś przy mnie.