Powoli zaczynam odliczanie do końca pracy i trzymam się przypuszczeń, że będzie już lekka i przyjemna.. 7 dni roboczych to chyba nie tak dużo :(
I muszę stwierdzić, że mimo wszystkich nerwów, które mi przysporzyła, nie jest taka zła.. W końcu to jej zawdzięczam zrywanie nocek ze szczęścia i dzielenie dni ze wspaniałym facetem ;) Niech już będzie tak ciągle, nie zniosę kolejnych porażek..