Twoje słowa grają w moich myślach perfekcyjne symfonie. to jakby wieczne uzależnienie od tonu głosu. znów idealizuję. czuję się czasem jak typowy romantyk. w imię Miłości jestem w stanie porzucić wszystko. ale czy to Miłość? nie, to nie może być Miłość! albo po prostu wstyd mi się przyznać przed samą sobą. wzbraniam, zabraniam, odpycham. nie pozwalam sobie czuć. unieśmy w górę toast za brak nieśmiertelności w imię nieograniczonej wolności dusz skazanych na wieczne potępienie. to od zawsze było moim przeznaczeniem, czyż nie? znów słyszę echo Twych słów, rozchodzące się po moim umyśle. są one jedynie tworem wyobraźni, który stał się tak realny, że z czasem zaczęłam w niego wierzyć. momentami trzeźwość realizmu przemawia przeze mnie, jednak to ulotne. jakże cudownie jest widzieć to co niewidzialne dla oka, a nawet nieistniejące. "własne szczęście - to dziś mój obowiązek". jesteś Moim Szczęściem - to takie egoistyczne.