Do niedawna miałam wrażenie,
że nie wiem czego chcę,
że właściwie dryfuję bez celu,
ale to było dla mnie nieistotne,
bo najważniejszy był przecież ten wiatr we włosach
i zachwyt nad pojedynczymi (nieważkimi) chwilami.
Coś, co można nazwać wolnością.
Pragnienie bycia blisko i braku uwiązania zarazem.
Jedyne możliwe wypośrodkowanie tych
dwóch przeciwstawnych sił być może nie jest najlepszym rozwiązaniem,
choć to o wiele trudniejsze niż znalezienie kompromisu.
Ja naprawdę mogłabym być szczęśliwa,
w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń,
jest tyle dróg, otwiera się przede mną tyle możliwości...
Mogłabym - gdybym tylko zmieniła
sposób myślenia w tej jednej kwestii.
________________________________________________________________
Kto mi chce wykupić pakiecik?