Według legendy wracający z Orawy zbójnik postanowił odpocząć na szczycie Babiej Góry. Wtem - ktoś podchodzi - ludzka postać, ale ma ogon, rogi i kopyta. Zbójnik szybko orientuje się, że ma do czynienia z Diabłem. Ten proponuje interes - jeśli chłop podpisze zapisany papier, będzie mu się dobrze wiodło. Zbójnik chce postawić krzyżyk, ale Diabeł łapie go za rękę i nakreśla wielki zawijas. Zadowolony Szatan chętnie spełnia warunek mężczyzny - ma zbudować na szczycie wielki zamek z kamieni. Spieszy się Diablisko, dźwiga ciężkie kamienie, bo wie, że ma czas do świtu - wtedy tryska jego moc.
Chłop nie jest głupi. Kiedy Złe już kończy budowę, ten wymyśla coraz to nowe problemy - to o jedną wieżę za mało, a to rów za płytki, mur za niski. Właśnie gdy Szatan ustawia ostatni kamień, słychać pianie koguta z Zawoji. Na to zbójnik w śmiech - umowa to umowa, Diabeł nie dostanie duszy. Wściekły rzucił Zły zapis, ale ze złości machnął ogonem i zburzył zamek, który przygniótł zbójnika. Teraz tylko czasem jeszcze słychać, jak pomiędzy skałami zbryka ciupaga góralska.