nie wiem, jak moglas kiedykolwiek pomyslec, ze Ci sie uda. jak moglas wmowic sobie, ze wygrasz. to takie...naiwne. moze przez chwile wydawalo Ci sie, ze sie poddalam, a Ty masz wolna reke. toczylam cicha wojne za Twoimi plecami. podle? nie. sprawiedliwe. nadszedl czas na moja ulubiona czesc - ten sie smieje, kto sie smieje ostatni. coz, juz boli mnie brzuch i gardlo. moglas byc moja przyjaciolka, ale nie mozesz byc moim wrogiem. znaczysz wszystko, albo nie znaczysz nic. prosta zasada. a w moim swiecie gramy na moich regulach. the worst is yet to come.
lubie te gre. moze masz racje, zmienilam sie. nie wiem jednak, czy slowo ' gorsze ' oddaje sposob, w jaki ja widze te przemiane. mam czuc sie zepsuta do szpiku kosci, tylko dlatego, ze Ty postanowilas sprobowac namieszac mi w zyciu, a ja zwyczajnie utwierdzilam Cie w przekonaniu, ze to niemozliwe? niestety sie przeliczylas. mam nadzieje, ze nastepnym razem, kiedy sprobujesz namieszac w swiecie, do ktorego zostalas laskawie przyjeta, kiedy juz byl bardzo stabilny, zdolasz sie opamietac, wiedzac, ze nie zburzysz TAKIEGO muru. nie takimi matodami, nie zalosna proba przekabacenia ludzi, ktorych kocham. i ktorzy kochaja mnie. teraz jestes tylko pionkiem w NASZEJ grze. baw sie dobrze!
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika billsession.