Och, jaką poczułam potrzebę powrotu tutaj, założenia nowego bloga, czy czegoś w tym rodzaju.
Tyle, że czas na zmiany, ta jak zmiany zaszły u mnie w realu. TH żyją swoim życiem, gdzieś tam daleko... nawet nie wiem gdzie i nawet mnie to obecnie nie interesuje jeśli nie ma ich w pl. Do mojego serca jak już zapewne wiecie wkradł się po raz kolejny głos... dobra, darcie ryja Gee Way'a i jego magicznej ekipy, dlatego będę tu o nich truc :).
To co innego niż Kaulitz obsession, to jest jakby... dojrzalsze. Obydwaj Way'owie są zajebiści, ale kocham ich muzykę, pomysły, zachowanie, mordy moje piękne, pierdolnięte... ale nie ich.
Po za tym My Chemical Romance jest ze mną dużo dłużej niż Tokio. Nigdy nie przeżyli żadnego tak wielkiego, skumulowanego nawału platonicznej miłości z mojej strony, ale za to więcej 'przeciwieństw' przetrwali.
A z najnowszej płyty najbardziej podobają mi się bloody hair Gerarda, a piosenki... jak zawsze; wolę starsze :).
Zapraszam do zaglądania jak najczęściej.
Można dodawać, zapisywać i kopiować zdjęcia.
INFO.