<3.
Dwaj szaleńcy
W mieście patologii i nędzy
Pomiędzy hieny weszli
Uzbrojeni w bębny i wersy
Koledzy dali za wygraną, więc jak to jest
Że pytają czy jak dziś nagrają z nimi
Będzie tak samo - NIE
Za długo się taplałem w tym bagnie
Żeby na tacy dziś wam podać, to co znalazłem na dnie
Wybaczcie.. Wszedłem w tę rap grę jako Zeus, nie Jezus
Nie wiedząc ile w oceanie jest meduz
Straciłem paru kolegów i miliard złudzeń
W krainie hajsu, przekrętów i wynaturzeń
I nie zawrócę już, nie
Choć bywa różnie
W plecach mam już nóż, nie
Jeden, nie czuję muszknięć
Dziś inwestuję, to co zgarnąłem wczoraj
Żeby pojutrze wrócić się demówek, tylko na Bora Bora
Wciąż jestem z tych dwóch typów z Teofilowa
Co założyli Pierwszy Milion nie mając na browar