Poszła do Alana domu drzwi były otwarte szukałam go w każdym pomieszczeniu, aż znalazłam w łazieńce leżał na ziemi byłam w szoku że to zrobił. Koło niego były butelki po alkoholu i zużyte tabletki chwyciłam za telefon i zaczołam dzwonić na pogotowie.
- Dobry wieczór proszę przyjechać do mojego chłopaka zażył jakieś tabletki z alkoholem i jest nie przytomny
- Na jaki adres ?
- Wolska 53
- Dorze za 10 minut będzie
Uklękłam koło niego i próowałam ocucić, ale to nic nie dawało po 10 minutach usłyszałam nadjeżdźającą karetkę. Kazali mi się ocunąć i go wzieli powiedzieli, że nie mogę z nimi jechać. Więc zadzwoniłam do mamy.
- Mamo przyjedź po mnie do domu Alana
- Córciu coś się stało ?
- Później ci powiem jak pprzyjedziesz
- Tak już jadę
Wyszłam z domu zamknołam go i czekałam na mamę. Wsiadłam do auta i zapiołam pasy i mówiłam mamie co się stało ona była w szoku jak jej to powiedziałam, a ja dalej ryczałam.
- A dzwoniłaś do jego mamy ?
- Niee bo nie miałam sił naa to
- To jak dojedziemy zadzwonie ja
- Dobrze
Jechaliśmy dalej w milczeniu kiedy dojechaliśmy ja odrazu wybiegła i poszłam do rejestracji gdzie jest Alan.
- Dobry wieczór wi pani gdzie jest Alan Farbciński
- Dory wieczór jest na 1 pientrze na płukaniu żoładka sala numer 15
- Dziękuje
Biegłam ja po pażona na to piętro i stanoła przed drzwiami. W pewnym momęcie wyszedł lekarz odrazu się chciałam zapytać co z nim, ale mi nie powiedzą bo nie jestem z rodziny. Więc moja mama przejeła swatysfakcję .
- Panie doktorze co z moim siostrzeńcem moja siostra zaraz będzie, ale teraz chcę ją powiadomić by się tak nie martwiłla
- Pani siostrzeniec już odzyskał świadomośc i pyał o Klarę i przeszeł płukanie żołądka i jak jutro będzie dobrze wypiszemy go do domu
- Dziękuje bardzo, a może wejść ta dziewczyna do niego ?
- Dobrze, ale tylko na chwilę
Weszłam do sali bałam się, że mi nie uwierzy ale tylko po patrzył na mnie i kazał mi usiąść kolo łóżka był cały blady.
- Nie wiem co ci na opowiadał Bartek, ale to nie tak - znów zaczołam płakać
- Wiem powinłem z tobą pogadać wybaczysz mi - mówił ledwo co
- Tak wybacze, ale już nic nie mów
On tylko poklepał rękom obok siebie na łóżku i usiadłam tam, a chłopak podniusł się mnie pocałował kiedy się całowaliśmy ktoś weszedł do sali. Była to przerażona mama Alana. Była zalana cała we łzach.
- Mamo nie płacz nic mi nie jest
- Mam nadzieje, ale co ci do głowy szczeliło - mnie traktowali jak powietrze wtedy
Chciałam już wstaać i wyjść, ale chłopak chwycił mnie zaa rękę.
- Mamo poznaj to mmoja dziewczyna - byłam zaskoczona, że to powie
- No Alan, ale ja niee wiem czy to odpowiednia dziewczyna dla ciebie - byłam złaa za to co matka Alana o mnie mówi i wybuchłam
- Gdyby tam nie poszła do waszego domu pani syn mógły by już nie żyć, a to że trenuje siatkówkę to nie znaczy że nie mam serca dla miłości dowidzenia i cześć kochanie - pocałowałam chłopak i wyszłam
Przed sallą stala moja mama wiedziała po mnie, że coś się stało ale nie pytała bo wiedziała że jak będę chciała pogadać to jej to powiem. Wsiadłyśmy do auta i jechaliśmy w ciszy do domu, a w oddali słyszałam włączone radio. Weszłam do domu odrazu pomaszerowałam do swojego pokoju i rozmmyślałam to co mówiła matka Alana teraz mi brakuje najważniejszej osoby w życiu, ale co się stanie to ni uciecze. Przebrałam się w piżame i wyjołam z pułki nocnej mój zeszyt pisze w nim rzeczy jak mi smutno źle z samą sobą albo jak coś się wydarzy. Rysuje w nim też dzisiaj opisałam cały ten koszmarny dzień, aż na ostanij stronie natrafiłam na zdjęcie z Alanem z dzieciństwa zaczołam płakać i poczułam, że moje serce się rozpada leżałam i płakałam aż ze zmęczenia zasnełam.
No to mamy kolejną część czekam na komentarze i wasze opinie czy się podoba :)