uschnę na wiór
nieprzytulana
lekceważąca
lekceważona
muzyka
trzaski
krew na dłoniach
chcę zostać w domu
tak jakby
to znaczy może nie w domu, bo za 4 dni mnie w domu nie będzie
ale chcę być sama
oddalam się
tak będzie lepiej
Kolejny piątek wieczorem
ponownie w pobliżu soboty
próbuję stanąć na nogi
Prywatna grawitacja
jak sznurkiem przywiązana
przyciąga i oddala mnie
Wyciągam do niej ręce
chcę bliżej i więcej
wciąż za daleko by mieć
On na pewno gdzieś jest
on już moim śladem idzie
kocham go już dziś
Ulatuje myśl
melodia
liście z drzew na ziemi śpią
Uratuję dziś
melodię
wezmę jedną z nich ze sobą spać
Przyglądam sama sobie
smaruję usta miodem
włosy upinam w kok
Mówili w domu o mnie
wiatr na pogodę
dziś spokój dogania mnie