'so go away, leave me alone.'

Jedno lepszych z festiwalu, chociaż (chyba) nietematyczne. Bywa.

Na ciemnym tle rysuje się biały (z lekka pognieciony) prostokąt, na środku którego znajduje się ulizany facet o twarzy wkurwionego drwala, trwający w pozie mającej przedstawiać (jak mniemam) zamyślenie. Pragnę zauważyć, iż opisany przeze mnie billboard reklamuję szampon znanej wszystkim firmy. Ciekawe, czy imponująca broda drwala jest wynikiem Photoshopa, wysokiego poziomu testosteronu, czy może cudownego specyfiku owej marki?

A tak poważniej, to wszystko odleciało wraz z jesiennymi ptakami, odpłynęło w dal z babim latem. Tak samo cicho i niespodziewanie, jak nadleciało, całe 3 lata temu.

Nie wiem, co ze mną. Czy dobrze, czy źle i mówię tutaj o różnych sprawach. Chyba za bardzo się gubię, za mocno się martwię, za bardzo wybrzydzam. Może nie potrafię?

Za mało we mnie tego zapału, ironii, szaleństwa sprzed kilku lat. 

Chyba nie mam już złudzeń, dorosłam. Może nie do końca, ale czy na pewno w tę stronę, w którą chciałam?

Chciałabym, żeby wszystko było dobrze w tej jednej kwestii, później już jakoś dam sobie radę. Bo muszę.

Nie wiem, czu jeszcze kiedykolwiek, czy to w ogóle możliwe?

Mam nadzieję, że przeznaczenie nie istnieje. 

Jedno wiem na pewno: nie wrócę do tej osoby, którą byłam kiedyś, a tym bardziej nie powtórzę tej samej historii po raz enty.

"This is not the time, the time to start a new love

This is not the time, the time to sign a lease
Try not to worry about whats forgotten
Try not to worry about whats been missed."