dobra muza, poczucie humoru i miłość ratują mnie przed światem.
jestem jeszcze durniem, ale to bardzo dobrze i oby na zawsze. czuję w sobię taką piękną, bezkarną młodość, gdy siedzę w nocy do późna i włączam sobie koncerty amerykańskich zespołów, których atmosferę ciąglę chłonę całą sobą. wciąż tego chcę, chcę zapomniać o świecie, nie żyć pod dyktando tylko tego co racjonalne. wciąż myślę, że życie jest po to, żeby robić w nim to, co się kocha, co cieszy najbardziej i tak sobie poustawiać myśli w głowie, żeby sobie niczego nie utrudniać. luz chyba jest najważniejszy w drodze po szczęście. w końcu wszystko będzie dobrze. zawsze jest.
<3
najweselsza piosenka na wakacje:
https://www.youtube.com/watch?v=uJ_1HMAGb4k