Paraliżują mnie emocje, z którymi nie umiem sobie poradzić, których nie potrafię nazwać. Które zaczynają się, codziennie od nowa, choć wydawały się już przepracowane.
Wieczorami podmuchy wiatrów głaszczą gałęzie wierzb, które, zamiast płynnie uginać się pod ich ciężarem, zaczynają gubić rdzawe liście.
Już wkrótce zimne wieczore, ciepłe herbaty, lodowate dzwięki.