Patrzyłam, jak wychodzi z pokoju. Wysoka, zgrabna, z ciemną karnacją, ale przede wszystkim za chuda! Nie mogłam wyjść z podziwu, co faceci widzą w takich wieszakach, jak ona& Chociaż trzeba Ance przyznać czarować słowami i swoją śmiałością też potrafiła.
Wróciła z wysokimi szklankami, o których brzegi odbijały się kostki lodu, wydając dźwięczny odgłos. Postawiła je na stoliku przed nami.
Nie odpowiesz?
Nie wiem, o co ci dokładnie chodzi.
Widziałam, jak podjechał po ciebie pod dom. Patrzyła na mnie wyczekująco. Rozchodzi mu się o tego starego, obleśnego typa?
Dobrze znasz odpowiedź.
Zaczęła się śmiać.
Dlaczego nie powiesz mu prawdy? spytała.
Po co? odparłam. Skoro Dawid chce, niech twierdzi, że jestem zwykłą szmatą, niech wierzy w co chce, tak jak inni. Wydaje mu się, że mnie zna, a ja kiedyś pokażę mu, jak bardzo się myli.
Po co to wszystko?
To dlatego, że mnie skrzywdził. Wiesz, dobrze, że znaliśmy się od dziecka, był dla mnie jedną z najważniejszych osób, ja podobno dla niego też. A plotki i kilka pozorów wystarczyły, żeby całkowicie zmienił o mnie zdanie.
No i jeszcze twoja matka. Pamiętaj, że ona ma w tym duży udział mruknęła z ironicznym uśmiechem.
Tak. Nigdy jej tego nie zapomnę.
_____________________________________________________
Ten rozdział był zbyt długi, to rozbiłam go na dwie notki. Udało się przepisać ten rozdział na szybkiego, więc za błędy przepraszam. Jestem w trakcie tworzenia czwartego rozdziału.