photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 17 SIERPNIA 2012
29
Dodano: 17 SIERPNIA 2012

Samobójca.

Kolejny dzień zbliżał go do tego, by skończyć, ale zawsze myślał, że nie da rady. Na początku myślał o tym tylko przed snem, kiedy każda jego myśl była uwalniana z siateczki z podpisem "Na później, lecz potem stało się to jego obsesją. Jeden z szarych, listopadowych dni przechylił czarę goryczy. 
Szedł przez park pełny mokrych, gnijących liści ze wzrokiem przyklejonym do czubków jego butów. Ciemne włosy opadały mu na oczy, co dawało mu osłonę przed spojrzeniami innych. Gdy wychodził z domu matka nie powiedziała mu nawet "Cześć. Czuł rozgoryczenie, ale był przyzwyczajony do tego uczucia. Zbliżał się do budynku szkolnego, zbudowanego z czerwonej cegły, tego dnia okrytego mgłą dnia codziennego. Był poniedziałek, a on, jak wielu innych nie lubił poniedziałków, lecz z innych powodów niż reszta ludzi. To w poniedziałek byli najbardziej rozdrażnieni. Szkolna banda przychodziła na sporym kacu lub co niektórzy również na głodzie. Tego dnia było chyba najgorzej. 
Cicho, niczym cień przemykał korytarzami w stronę klasy. Stare drzwi z ledwo widoczną piątką skrzypnęły kiedy wchodził. W pomieszczeniu było już sporo ludzi, ale nikt nie zadał sobie trudu, by jakoś go przywitać, niektórzy z nadzieją podnosili głowy w oczekiwaniu na kolegów lub koleżanki, ale nie było osoby, dla której takim kimś miałby być on. Był duchem, a działał jak maszyna, znieczulony własnym bólem, który codziennie na nowo wracał. 
Nie był w stanie normalnie myśleć na lekcjach, więc wyjął niepostrzeżenie notatnik i zatracił się w rysowaniu. Kochał to, był w tym dobry, to była dla niego jedyna ucieczka. Czasem przerywał, patrząc ukradkiem na zegarek i wyczekiwał kolejnego dzwonka. Kiedy zadzwonił ostatni podniósł się i wyszedł na dziedziniec. Nie zauważył rudowłosej dziewczyny i kilku chłopaków z naciągniętymi kapturami tuż za nią. Kiedy w końcu podniósł wzrok, stali już tuż przy nim. 
Nie pamiętał jak znalazł się w szatni. Chwycił się za głowę  pulsowała, najwidoczniej musiał stracić przytomność. Wstając zaczepił plecakiem o kant pomazanej markerem ławki. Spojrzał na nią szybko, parę razy dostrzegając swoje imię, ale nie zamierzał tego czytać. Sięgnął do rozpiętego plecaka i z przerażeniem zobaczył, że nie ma w nim jego notatnika. 
Nazajutrz znalazła go sprzątaczka, zimnego i bez życia. Powiesił się na słupku w szatni. Na jego policzkach były jeszcze ślady łez.

 

_________________________________________________________________________________

 

Od autorki: To mój pierwszy fotoblog z opowiadaniami, będę pisać różnie, to zależy od mojego nastroju. 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bezwad.