photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 20 SIERPNIA 2017

20.08.2017r.

 

Pogorzelica... <3

"Kochać to nie znaczy, zawsze to samo (...) kochać żeby zawsze i wszędzie być razem wierzyć, że jest dobrze, gdy jesteśmy sami" 

~ DeMono ~

 

Jedno wiem na pewno - tekst niektórych piosenek można zrozumieć dopiero, kiedy się czegoś w życiu doświadczy. Przypomniało mi się jak mniej więcej rok temu tworzyłam notki o tym, jak bardzo kogoś mi brak i kogoś potrzebuję. I pamiętam też komentarze (które swoją drogą usuwałam) brzmiące: "co za desperatka!"

 

Ano prawda. DESPERACKO szukałam 'miłości'...;) A może to nawet zbyt mocne słowo. Po prostu człowiek szukał człowieka. Tak zwyczajnie chciałam móc z kimś porozmawiać, poczuć coś więcej, dać komuś to, co miałam w sobie. Problem zaczął się wtedy, kiedy zrozumiałam, że znalezienie potencjalnego rozmówcy nie jest trudne, może nawet wywołanie w nim jakiegoś zainteresowania nie trwa aż tak długo, jednak wyczynem jest znalezienie charakteru godzącego się z moim. Może dlatego wciąż wydawało mi się, że to ZE MNĄ jest coś nie halo. Ale nie w tym tkwił problem...

 

"Jesteś za dobra" - słyszałam wielokrotnie. Wydawało mi się, że nie jest to żadny negatyw kierowany w moją stronę, ale myliłam się. To poważna wada, kiedy chcąc komuś zaimponować, zaskoczyć czy chociażby dogodzić, zapomina się o sobie samej. A faceci tego nie lubią. Z jednej strony słyszę, że "zołzy" to najgorszy typ kobiety, a z drugiej myślę, że takie babeczki mają czasem największe powodzenie. Mężczyznom taka istota imponuje, bo nie daje się zdobyć, a uwodzi. Najlepiej, jak jeszcze nie do końca wie czego chce - taka to potrzebuje prawdziwego macho, a tych jest przecież na pęczki ;) W związku z tym nic dziwnego, że w moim przypadku te nagłe wybuchy dzikich emocji szybko stygły, skoro nie było do czego dążyć, o co się starać... (choć nie sądzę, że zawsze wiem czego chcę :D)

 

Szczerze mówiąc, to nie jestem pewna, czy rok temu, kiedy poznałam Tomka już to wiedziałam i czy rzeczywiście rozumiałam jak działa ten mechanizm, ale nie żałuję, że sparzyłam się przed tym tyle razy. Przynajmniej czułam, jakich błędów nie powinnam powielać, a od jakich czynności uciekać, aby nie spłoszyć tego, na kim mi zależało. A zalezało bardzo i... zależy do dziś. Coraz bardziej :)

 

Wiem, że są i nawet sama znam przypadki ludzi, którzy spotykali się ze sobą wiele lat, a ostatecznie coś 'nie poszło' i musieli się rozstać. Czasem nawet po ślubie, wtedy rozwód i te sprawy... A w najgorszym przypadku już z potomstwem pomiędzy nimi, bo już zdążyło się urodzić i może nawet odchować. A ja dążę do tego, że zdaję sobie sprawę z tego, że w życiu nie ma sprawiedliwości, a już na pewno nie ma NIC pewnego...

 

JEDNAK jest coś we mnie, co  utwierdza w przekonaniu, że to TO, że to właśnie Tomek, nikt inny. I, że jeżeli nie z nim, to już z nikim, bo Kocham Go do szaleństwa. Nie chcę z tego zrezygnować nigdy, choćbym musiała coś poświęcić. "Mówi tak, bo jest młoda i zakochana..." - Ano Jestem! I to cholernie. Myślę, że skoro bardzo się kogoś kocha i pragnie się z nim obcować na co dzień wciąż i wciąż, to do tego się dąży. Pomimo sporadycznych kłótni, pomimo burz i pomimo tego, że czasem nie do końca jest tak, jak sobie tego życzymy ze strony tej drugiej osoby. To może zabrzmieć dziwnie, ale nareszcie czuję się swobodnie w związku, w którym jestem. Kiedy mówię "kocham" to mam poczucie, że wiem, dlaczego to mówię i do kogo. Wiem, że te słowa mają 200% pokrycie, bo każdy z nas dostaje po połowie :)

 

Ostatecznie... w tej mojej chorej desperacji było coś prawdziwego. Było coś, co potrzebowało szukać, chociaż nie raz dostawałam po głowie tekstem "I po co to robisz na siłę? Nic z tego nie będzie w ten sposób". To nie tak, że nie słuchałam. Wiedziałam doskonale, że raczej na pewno skończy się tak samo, jak zwykle. Było jednak coś silniejszego, a mianowicie nie wierzyłam w to, że może mnie coś spotkać od tak, kiedy nie będę mieć na tym dostatecznej kontroli. (W końcu uwielbiam kontrolować swoje życie najbardziej jak się da, a każdy poważniejszy ruch pownien być mądry i przemyślany) #perfekcjonistka

Dlatego cieszę się, że nie zaprzestałam oszukiwać siebie i przesiadywać na portalach, bo to chyba jedyne, co zaprowadziło mnie do obecnego stanu rzeczy. (O ironio :D)

 

Dziś to wszystko z mojej strony ;)

Warto sobie czasem pofolgować, zrobić coś wbrew wszystkim i wszystkiemu, nawet, gdy nie ma już nadziei. I nawet, jeżeli wydaje się, że coś nie ma prawa "zadziałać"... A nóż, widelec, łyżeczka moi Kochani...

#bezucha

 

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bezucha.