Poczułam jak robi mi się słabo. Położyłam się na plecach i filtrowałam powietrze, żeby zrobiło mi się nieco lepiej.
-Dlaczego? - Maciek wyciągnął kolejnego papierosa, jednak zanim go odpalił bawił się nim przesuwając między palcami.
Zwlekałam z odpowiedzią najdłużej jak mogłam, choć byłam pewna, że minęła tylko minuta. Czułam jak Maciek wbija we mnie wzrok oczekując odpowiedzi, więc westchnęłam głęboko i odważyłam spojrzeć się w jego piwne tęczówki.
-Gdybym ci powiedziała to nie chciałbyś już ze mną gadać. A tym bardziej nie chciałbyś chodzić ze mną na spacery.
Milczał, a ja wraz z nim. Wpatrywał się w moją dłoń, która leżała bezwałdnie między nami. Przeniosłam wzrok na niebo nie wiedząc czego się spodziewać. Nagle po kilku sekundach poczułam jak prąd przechodzi przez moją rękę, od palców po łokieć. Zerknęłam w tamtym kierunku i zobaczyłam jak chłopak delikatnie przejeżdża swoimi palcami po moich. Jakby chciał zarysować ich kształt i dobrze je zapamiętać.
-Meliso. - zaczął powoli, dokładnie akcentując moje imię - dlaczego myślisz, że nie chciałbym z tobą rozmawiać? Chyba nie masz dwunastu lat? - zaśmiał się nerwowo, ale szło wyczuć w jego głosie nutę zdenerwowania.
-Nie no, aż tak to nie. - wyczułam, że odetchnął z ulgą. Raz kozie śmierć, pomyślałam. - Wspominałeś mi wtedy, że masz dwadzieścia pięć lat, zgadza się?
Pokiwał głową, ale nie odezwał się. Wzięłam głęboki oddech.
-Jestem dziesięć lat od ciebie młodsza.
Wciąż delikatnie sunął swoimi palcami o moje, ale nie odezwał się. Patrzył jakby w nicość, głęboko się nad czymś zastanawiając. No pięknie to załatwiłam, na medal.
Usiadłam i sięgnęłam po paczkę papierosów. Wcisnęłam mentolową kulkę i odpaliłam. Widziałam jak bardzo trzęsą mi się ręce. On zapewne też to zauważył. Parę osob przechadzało się po plaży, starsi państwo, którzy patrzyli jak siedzimy pod klifem i jakaś para z psem. Patrzyłam na nich jak odchodzą, a chwila, która trwała zdawała się ciągnąć w nieskończoność.
-Szczerze - zaczął w końcu chłopak siadając bliżej mnie. Położył głowę na swoim ramieniu i wpatrywał się we mnie, a ja miałam wrażenie, że wnika w głąb mojej duszy - szczerze to nie obchodzi mnie to. Szczerze to lubię ciebie taką, jaka jesteś, a to ile masz lat... to nie ważne. Pomijam fakt, że doskonale potrafisz to maskować, ale w życiu bym nie powiedział po twoim zachowaniu, że jesteś taka młoda.
Odetchnęłam wypuszczając dym papierosowy z płuc.
-Daria powiedziała mi to samo - przypomniała mi się wczorajsza przechadzka z koleżanką, na samą myśl lekko się uśmiechnęłam wlepiając wzrok w piasek.
-Ha! A więc ona wiedziała to przede mną! Przebiegły lis z ciebie. - Maciek się zaśmiał, a ja poczułam jak atmosfera między nami powoli się poprawia i nie było już tak ponuro.
Rozmawialiśmy o ulubionej muzyce i książkach. O przyszłych podróżach i marzeniach tych bardziej i mniej przyziemnych paląc przy tym papierosy. Opowiadał mi o tym jak mieszka i jakie plany ma po powrocie do domu. Ja z kolei mówiłam mu o mojej szkole i o zbliżającej się kolonii, na którą namawiały mnie przyjaciółki. Spojrzałam w końcu na komórkę, która wskazywała godzinę trzynastą. Westchnęłam cicho.
-Będę musiała się niedługo zbierać. Obiecałam mamie, że pójdę z nimi na obiad.
Wstałam, bo ścierpły mi nogi od ciągłego siedzenia. Odeszłam kawałek od chłopaka stając na gorącym piasku. Zwróciłam głowę ku słońcu, zamknęłam oczy i wyciągnęłam ręce zakładając je za głowę. Czułam jak podnosi mi się koszulka odsłaniając mój płaski brzuch.
Usłyszałam głośne westchnienie i kroki na piasku. Nie odważyłam się otworzyć oczu od razu, ale kiedy poczułam perfumy Maćka blisko siebie wiedziałam, że stoi tuż obok. Opuściłam ręce i powoli otwierając powieki spojrzałam na mojego towarzysza, który stał przede mną, w niebezpiecznie bliskiej odległości.
Jego ręce uniosły się i dotknęły materiału mojej koszulki. Zrobił to na tyle delikatnie, że ledwo to poczułam. Jakby bał się mojej reakcji. Stałam jak kołek nie mogąc się ruszyć, a serce znowu zaczęło mi bić w zastraszającym tempie.
Maciek uśmiechał się łobuzersko i kolejny już raz lustrował mnie od stóp do głów. Swój wzrok zatrzymał dłużej na moich ustach, które mimowolnie rozchyliłam, aby powietrze docierało do mojego mózgu.
-Hmm...-mruknął zbliżając swoją twarz do mojej. Dzieliło nas niespełna parę centymetrów. - Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe tego, co właśnie zrobię.
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Chyba zapomniałam jak się mówi i oddycha. Poczułam jak Maciek delikatnie musnął swoimi wargami moje. Odsunął się zaraz po tym, aby sprawdzić moją reakcję, ale kiedy nie zauważył sprzeciwu przycisnął usta nieco śmielej.
Dałam ponieść się chwili. Wiatr rozwiewał moje włosy. Rozchyliłam wargi i przymknęłam oczy wzdychając cicho. Maciek wzdrygnął się na moje mimowolne reakcje i poczułam jak delikatnie przygryza moją dolną wargę. Jego ręce trzymały mnie w talii, jednak czułam jak palce zaczynają wędrówkę ku plecom podciagając moją koszulę wyżej. Dotykał mojej skóry delikatnie opuszkami palców, raz po raz ją gładząc.
W końcu wsunął swój język, całując mnie drapieżniej i głębiej. Poczułam smak papierosów zmieszanych z pastą do zębów. Nogi miałam jak z waty, więc ręce zarzuciłam mu na szyję, aby się nie wywrocić. Przycisnął mnie mocniej do siebie, a ja myślałam, że zwariuję. Jęknęłam cicho i chwyciłam dłonią za jego włosy przechylając przy tym bardziej jego głowę, pogłębiając pocałunek. Jego dłonie powędrowały jeszcze wyżej i gładziły moje plecy.
Chciałam, żeby ta chwila się nie kończyła, ale w końcu chłopak z trudem oderwał się ode mnie dysząc cicho, a ja podpierając się o jego ramiona starałam się nie przewrócić od zawrotów głowy. Staliśmy tak parę sekund, on uśmiechał się nieco zmieszany czekając, aż odzyskam fukcje poruszania się i mówienia.
Ochrząknęłam w końcu i odwróciłam głowę w stronę morza.
-Akurat tego nie będę miała ci za złe... ale jeśli przez ciebie padnę na zawał to cię zabiję.