"Tyle rad samej sobie już dałam,
A ty wciąż mi się śnisz"
Skłamałabym mówiąc, że wszystko u mnie dobrze.
Zdecydowanie najlepszym stwirdzeniem opisującym mój obecny stan jest klasyczne "chujowo, ale stabilnie".
Nawet tą wiosną jakoś nie umiem się cieszyć, a przecież co roku tak bardzo czekam, aż w końcu nadejdzie. No cóż mogę rzec więcej.
Hormony mi szaleją na tyle, że potrafię obudzić się w środku nocy a mój mózg stwierdza, że trzecia w nocy to super pora, żeby zasypać mnie czarnymi myślami. Albo tak po prostu w randomowym momencie dnia. Ciężko mi nad tym zapanować i chodzę ciągle wkurzona albo chce mi się ryczeć tak dla odmiany. Więc fajnie jest xD.
Do tego dochodzą te wszystkie sny, które byłam pewna, że w końcu przejdą. Nie wiem jak to działa i dlaczego wciąż pojawiasz się w moich snach. Nie ukrywam, jestem ciekawa co u Ciebie, jak układa Ci się życie, czy wszystko u Ciebie w porządku, czy poukładałeś sobie w głowie. Zdarzają się dni, kiedy zaprząta mi to głowę, ale przecież nie napiszę. Szanse, że wciąż to czytasz są tak nikłe, że prawdopodobnie nigdy się nie dowiesz, że naprawdę ciekawi mnie czy wszystko u Ciebie okej. Wątpię też, że Ty masz myśli podobne do moich, może już o mnie zapomniałeś, ale ja nie i być może już zawsze gdzieś będziesz z tyłu mojej głowy.
Niestety, ale to, że ostatnio dość często mi się śnisz nie ułatwia mi sprawy. Zdecydowanie jest to zbyt duża częstotliwość i tworzy to błędne koło. Może nie powinnam o tym mówić, ale nie mogę też dusić w sobie, a komu innemu miałabym się zwierzyć? Przecież tu jest moja bezpieczna przystań i to się nie zmieni. Wchodzi tu tylko garstka osób i naprawdę się dziwię, że jeszcze komukolwiek chce się to czytać. Powtarzam to za każdym razem, wiem. Ale nie mogę wyjść z podziwu.
Mam głowę pełną obaw co to będzie za parę miesięcy, ale co mam za wyjście? Brak.
Niech ten stan minie chociaż na chwilę, żeby mi w końcu werwa wróciła. Żebym chociaż jeden dzień nie musiała się czymkolwiek przejmować. Czuję się okrutnie zmęczona, nie tylko przez ciężkie noce, ale też przez tą ciągłą gonitwę myśli.
I jeszcze na dodatek to całe przemijanie. Jak mnie ostatnio naszło to nie mam słów.
Idealne słowo opisujące to zjawisko to po porstu TĘSKNIĘ.
Chciałabym móc przeżyć młodość na nowo, ale z tą wiedzą, którą mam teraz. Chciałabym móc porozmawiać z niektórymi osobami, z któymi od dawna nie mam już kontaktu, a mimo to zdarza mi się o nich nadal myśleć. Wizja napisania do kogokolwiek teraz jest tak absurdalna, a moja głupia sentymentalna głowa ciągle działa w tym temacie. Czasem czuję się przez to, jakbym robiła coś złego. A przecież każdy kto mnie zna wie, że tak już jestem i nie mam żadnych złych zamiarów.
Znowu się w tym wszystkim zapętlam.
No i standardowo, muszę w końcu zacząć pisać, bo czas leci a praca stoi. Tylko jak mam się do tego zmotywować, kiedy nawet czytanie książek idzie mi tak opornie?
Pomysłów mam dużo. Realizacja? Jak widać. Shame on me.
Także podsumowując, mój nastrój obecnie to takie 2/10, no ale zawsze mogło być gorzej no nie?
Inni zdjęcia: Świat pędzi jak szalony bluebird11*** coffeebean1... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24O maszynach downwardspiral