bezkarniecytrynowo
siedze se z rodzicami w jakiejs knajpie, i jemy jakis łobiod. A tu paczę, idze se denioro. To ja do Niego, że jest supcio, i czy moge Jego autografik. A on ( oczywiście mówi perfect po polskiemu) wyciąga jakiś notesik, paczypaczy na mnie, i mówi " teraz Ci nie dam, dam Ci, jak się następonym razem spotkamy" uśmiecha sie i idzie... i nie dostałam...
Ale chwilę później do mojej mamy podbiega taka malusia słodka chinka, i kradnie Jej z talerza ...