Nie wiem ile wczoraj zjadłam. ale wiem, że za dużo. Na pewno za dużo.
Zapowiada się dzień na pełnych obrotach.
Obudziłam się przed 8:00. Toaleta. Forum. Ogarnęłam mieszkanie, bo niedługo przychodzą O. i D. Teraz siedzę i piję kawę (!) A to można uznać za dziwne ponieważ, nigdy... ale to nigdy nie pijałam kawy. Może raz mi się gdzieś tam zdarzyło. Zaraz wezmę się za trochę ćwiczeń. Brzuszki, rozciąganie i może coś jeszcze - po skończeniu napiszę. Potem ogarnę swój wygląd i przyjdą moi kochani goście. Posiedzimy razem nie wiem do której. Zjemy pewnie kisiel. O 15 idę na trening. Trening parkoura. Trudno... trzeba walczyć ze swoimi słabościami. Przytoczę ponownie słowa P. :
Poddaj się temu uczuciowi.
Leć na żywioł
Ja od siebie dodam jeszcze zaryzykuj
Podejmuję walkę ze słabościami. Pisałam też z organizatorem. To, że dziś będę tam pierwszy raz, a treningi są bodajże od 11 lutego, co sobotę, nie sprawia żadnego problemu i mam śmiało przychodzić. Będzie fajnie. Więc idę. Raz kozie śmierć. A przy okazji spalę trochę kalorii
I jeśli starczy mi sił, po tym dwugodzinnym treningu pójdę na spacer. Lekko ponad godzinka. Jakieś 6 km.
Dziś będzie dobry dzień.