na śmierć zapomniałem tu dodać zdjęcie tego malucha! fantastyczny zwierzak, nie podam jego rasy, ponieważ nie chciałbym czegoś przekręć.
kolejne dni mijają bez smaku, takie same. oniryczne poranki mają swój specyficzny urok. otoczenie jawi się jak nocna mara, kąsając mnie tańczącymi cieniami, liście, drzewa, wszystko, co powinno być martwe, tańczy bardziej w mojej głowie, niż na prawdę. odurzony i spowity dymem, niczym Guślarz, wzywam Naturę - powstań! dla mnie żyjesz najbardziej spowita Jesienią - matką nostalgii i sznura. moja dusza tańczy, kręci piruety, rozrzuca nogami liście, ale one wcale się nie poruszają. bo to wszystko mi się śni. to wszystko jest stłumione w tej szarej powłoce w płaszczu, która pokonuje most.
Pan Los zdaje się znowu śmiać ze mnie. daje ogromną dawkę uczuć tylko po to, żeby zaraz mnie przystopować. ale jak można kogoś tak zostawić, niczym dziecko, któremu zabrano ledwo co kupioną zabawkę, zanim właściwie ją otworzyło? tym razem zrobię wszystko, by wyciągnąć z tego jak najwięcej. chyba warto.
ps - podejrzewam, że niebawem dojdzie mi tu czytelniczka. pozdrawiam :)