Uwaga, przystanek!
Dotarlismy do Gdanska, dwa razy.
"Z zawrotna predkoscia"
zwiedzilismy sobie piekny nasz Gdansk, wypilismy balantajsa, wparowalismy na jam session do bunkra, znalezlismy struny, zrobilismy maraton,
i wypilismy.. chyba z 12 dolewek Mirindki.
Kupilismy nawet Dziadkowi gitare, przesiedzialem z nim i tylko nim z dobra godzine w pokoju.
I siedzac tam tesknilem za nim.
Bo nie ma to jak porozmawiac ze swoim Dziadkiem.
Gralismy Albatrosa, we dwoch.
I bluesa.
A potem poszlismy na szampana, ktorego Becia z Babcia zczyscily.
No talenty same!
I to z zawrotnymi predkosciami.
"Spojrz na to z tej strony, ustawiasz sobie punkt A na mapie i mowisz do siebie dwa slowa: bede tam.
A ktos mowi, ze jestes naiwny, ze trzeba sie ustabilizowac, jakby zapomnieli o swoich marzeniach.
No to patrz, ja wlasnie dochodze do mojego punktu A.
Pierwszy czolg, ktory wjechal do Gdyni jako koallicja anty-hitlerowska.
I ja go widze i do niego ide.
- Juz? Gdzie?
-Tam, nawet jesli jest za drzewami i slabo go widac, to on tam jest i go widze."
To jakby tylko deszcz
Dlaczego w nim nie tanczyc
Potem przyjdzie slonce
A ja wiem - ono tam za chmura
Czeka by przyswiecic
Gdy pelni gotow
Bedziemy glosno krzyczec
To kolorowe dni
:)
.