No i każda rozeszła się w swoją stronę.
Do jakichkolwiek związków trzeba dojrzeć. Nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Mam mały dylemat. Oczywiście od najmniejszych lat będę uczyła moje dzieci ( o ile w jakiś magiczny sposób będę miała kochającego męża), że związki to przesrana sprawa.
Z jednej strony wiem że im wcześniej tym... gorzej, no ale z drugiej, że trzeba się uczyć bycia w związku . Co ja taka wielka 'specjalistka' w sprawach związkowych mogę o tym wiedzieć? Przecież każdemu bez wyjątków potrafiłam doradzić jak ma się zachowywać przy tej osobie, czego może od niej oczekiwać itp. itd...W czym problem ? A no w tym że nie byłam w partnerstwie dłużej niż siedem miesięcy ( wiem niezły wynik ), lecz byłam i jestem w tego typu poradach mistrzem . Kolejne pytanie brzmi: Czemu ja nie mogę sobie poradzić? Bo chyba się boję, a teraz nawet wiem czego. Odpowiedzialności.
Wiem, że nie można się poddawać, wiem, że trzeba walczyć do końca. Warto? A jest o co? Da się rozróżnić sytuacje dla których warto a dla których nie ?
Ta krystalicznie czysta kropla nadziei w nas każe walczyć o wszystko.
Jak dużą "odrobiną" kurzu byłaby nasza kropla bez tej walki?
Inni zdjęcia: Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebelGryzmoły felgebelM.M martawinkel