To wszystko mnie niszczy, nie mam już siły kompletnie na nic.
Muszę dotrwać, a potem zacznie się coś nowego, lepszego, nie mogę się doczekać.
Jak to się dzieje, że jedna osoba niszczy aż tak bardzo?
Nigdy nie chciałam ranić.
Nienawidzę siebie za to.
No to plany na długi weekend są, muszę jeszcze dogadać się z Buczerem i mamą :)
elo biologia!