Dzień minął mi za szybko. Nawet nie zdążyłam zbytnio niczego uporządkować. W sumie to nie zrobiłam nic. Jestem na siebie zła, ale jednocześnie jest mi to obojętne. Po prostu nie przestałam patrzeć chwilowo na otoczenie, ale wiem, że jutro wszystko zacznie się od początku. Dlatego też jutro i we wszelkie następne dni nie przekroczę tych barier. Nigdy.
Po przemyśleniu milion razy tego samego tematu stwierdzam iż nie warto mieć łaskawości dla ludzi którzy nie potrafią docenić tego co mają. Jest naprawdę wiele sytuacji gdzie warunki są znikome więc bez jaj.
Próbowałam być idealna, ale z czasem przestałam wierzyć w to, że jest to czegokolwiek warte. Nie wierzę, że to czyni mnie prawdziwą. Postawiłam na siebie. I wszystko co mówiłam, mówiłam prawdziwie. To miejsce jest takie puste. Myśli są takie kuszące. Czasami jest tak szalenie, że już nic nie może nas uratować.
Czy nie warto czasem przemyśleć niby banalnych spraw?
Tak jak pisałam wcześniej to nic dzisiaj nie zrobiłam więc lecę coś ze sobą zrobić. choćby bez skutków .