fot. z neta
Ostatnie dni byly rozne.. w sobote poklocilismy sie ze Skarbem:( To byl najgorszy dzien w moim zyciu:(( Na szczescie doszlismy do porozumienia.. W niedziele atmosfera byla lekko napieta.. Balam sie cokolwiek mowic aby znow nie powiedziec czegos, czego bym pozniej zalowala.. Obiad zjedlismy razem. Pozniej pojechalismy do kosciola a pozniej z magda na schoarme:) Bylo rerwelacyjnie;) Swietnie spedzilam ta niedziele:) Warto bylo jechac na miasto:) Pozniej ogladalismy filmy;) Okolo 22-23 poszlismy spac:) W jego ramionach nie pamietam kiedy zasnelam. Budzik nas obudzil o 2. Jak zasnelam, tak sie obudzilam.. Przytulona do Skarba. Cos pieknego.. Tesknie za tym..
Oby do czwartku:)
**
Nic nie chce mowic ale sie zezsloscilam dzis doglebnie.. Oddalam auto do naprawy. W piatek gosc napisal mi cene 180zl za robote.. Rano dzisiaj oddalam auto.. Po poludniu go odebralam. A koles mi wyjezdza z cena: 240zl. No myslalam ze burakowi krzywde zrobie.. Ale co sie z fagasem bede klocic.. Pracuje tam brat Lukasza.. Czesto narzeka ze nie ma roboty. Ja sie wcale nie dziwie.. Jak koles robi sobie jaja z klientow to tak jest.. I ja tez sie dalam nabrac.. Juz nigdy nie oddam tam auta.. Zdzierstwo w bialy dzien.. Naprawili po znajomosci... yhy.. i jeszcze sciagli ze mnie ostatnie grosze w postaci 30zl... bez sensu.. Takie znajomosci to ja mam daleko gdzies... wrrrrRrrr