Czasami serio nie wiem jak mam odreagować od tego wszystkiego co się wokół mnie dzieje, od całego tego stresu.
Na całe szczęście ostatnio zaczęły mnie też spotykać i miłe rzeczy, które zdecydowanie podnoszą mnie na duchu
i sprawiają że zaczynam więcej wierzyć w moje szczęście jak i również w samą siebie. Już po halloween, fajnie było
wykonać makijaż, ale trochę mniej fajnie go potem zmywać. Ale reakcja niektórych dzieci była niezapomniana.
Jutro z rana do weterynarza z Zarą, będzie wreszcie miała swój chip. ;P Strasznie szybko rośnie, a jeszcze tak
niedawno była taka malutka i chudziutka (czego nie można teraz o niej powiedzieć xd). Przydałoby się jeszcze zadzwonić
do szkoły i umówić się na wizytę z nauczycielką, bo chciałabym wreszcie zabrać moje rzeczy do domu. Szczerze mówiąc
to jak sobie pomyślę że będę musiała to wszystko zabrać a potem na nogach z tym wracać do domu to aż mi się robi słabo.
Muszę poprosić Kamila żeby ze mną poszedł i mi trochę z tym pomógł, bo sama w życiu się z tym nie zabiorę.
W czwartek rozmowa o pracę, mam nadzieję że tym razem już wszystko wypali i że będzie w porządku i zacznę pracę
- z pewnością przypływ gotówki tuż przed Świętami by się przydał. Muszę jeszcze przemyśleć pare spraw, zrobić
porządek w moich papierach, zeszytach itd i przede wszystkim odpocząć od stresu, który już powoli naprawdę
zaczyna mnie przytłaczać. Cóż, niestety należę do tej grupy osób, która nijak radzi sobie ze stresem. Nie wiem... może po
prostu potrzebuję odrobiny czasu dla zupełnie samej siebie? Przed jutrzejszą wizytą muszę jeszcze umyć włosy i
wziąć prysznic, ale strasznie nie chce mi się tego robić teraz. Zapewne skończy się na tym że wstanę sobie specjalnie
o 8 żeby zdąrzyć ze wszystkim na wizytę o 10:10... A swoją drogą - Ciekawa godzina jak na wizytę u weterynarza. :D
Na całe szczęście mamy dość blisko klinikę (około 10-15 minut spacerkiem), także będę miała sporo czasu.
Czuję się taka wyprana emocjonalnie dzisiaj, boli mnie wszystko i marzę tylko o tym żeby ukryć się w łóżku z laptopem
i coś sobie pisać, lub oglądać film. Nie mam ochoty na sen, zdecydowanie za wcześnie dla mnie.
Potrzebuję teraz masażu, przytulenia, jakiejś dobrej komedii romantycznej i spokoju... duuużo spokoju.
A, no i nie wiem czemu, ale ostatnio strasznie wzięło mnie na rozmyślanie na temat przyszłości. Mam dopiero te 18 lat,
ale chciałabym już mieć swoje małe mieszkanko, stałą pracę i te obowiązki, na które wszyscy narzekają i na które
ja też pewnie będę narzekać. Chociaż nie powiem...trochę przeraża mnie myśl że to ja wtedy będe musiała płacić wszystkie
te rachunki i odpowiednio rozporządzać pieniędzmi, bo moja mama już tego za mnie nie zrobi. Ale cóż, każdy kiedyś
musi się usamodzielnić, czyż nie? Na razie będę szczęśliwa jak dostanę pracę i zarobię pieniadze na moje
własne potrzeby. No i kto wie... może nawet dzięki temu uda mi się odłożyć trochę pieniędzy na lepszy start w przyszłości?
Ok, koniec z rozmyślaniami na photoblogu, lecę jeszcze do łazienki a potem przebieram się w piżamkę i wskakuję
do mojego cieplutkiego łóżeczka.