Bardzo, bardzo dawno mnie tu nie było. Ale mam natchnienie, więc może coś tu stworzę, bo z moim tworzeniem ostatnio kiepsko.
Rozwalanie jakoś idzie mi lepiej ostatnimi czasy. (ostatnimi czasy?)
Hm, w ostatniej notce była mowa o maturze. O zgrozo. Zdałam ją! I to za pierwszym razem! Nie wiem ile było w tym fartu, a ile mojego geniuszu i umiejętności łatwego lania wody.
Pracę mam, na razie marną, ale pracuję nad tym.
Zmiany również szykują się w moim miejscu zamieszkania. Ale nie ma co zapeszać, bo to na razie tylko plany.
Skończyłam wiele rzeczy, ale jakby zrobić z tego taką jakby tabelkę strat i zysków, to rozpoczęłam więcej niż straciłam. Bardzo postępowo!
W nowej pracy mam czas na czytanie, więc pochłaniam książkę za książką -już zapomniałam jakie czytanie jest przyjemne i jak bardzo pogłębia duszę.
Dla ludzi, którzy nie lubią czytać, mogę powiedzieć tyle, że szczerze współczuję. Wasze wnętrze wiele na tym traci. Przeczytanie nawet tak głupiutkiej książki jak Klub Miłośniczek Czekolady jest lepsze, od nie czytania niczego.
Pisanie pamiętnika skończyło się wraz z zamknięciem bardzo ciężkiego dla mnie rozdziału. Zastanawiam się teraz czy spalenie go nie byłoby faktycznie kulminacyjnym pozbyciem się sentymentów z mojego życia, ale jakoś nie szczególnie jestem na to gotowa. Niech sobie leży, bo ładne rysunki ma w środku. A co!
Mój pokój nareszcie wzbogacił się o (jeszcze nie do końca) zagracone ściany. Wśród podobizn Audrey, Elvisa i Marylin, hiszpańskich napisów i biało czarnych mebli nareszcie odnajduję swoje małe królestwo. W którym nie brakuje oczywiście ukochanych zwierzątek -tutaj chciałabym pozdrowić moje rybki i krabika.
Obcięłam włosy, bo przecież jak powiedziała Coco Chanel, kiedy kobieta obcina włosy, to znaczy, że w jej życiu nadejdą poważne zmiany. Jak obcięłam, tak teraz powolutku zabieram się za zmiany -inaczej obcinanie nie miałoby sensu. A to, że teraz moje włosy są zdrowsze i silniejsze, to tylko odzwierciedla stan mojego wnętrza. Z niego też musiałam parę rzeczy obciąć. Asz te zniszczone końcówki -if u know what I mean.
Zaczęłam ćwiczyć i palić, i tak mi się coś zdaje, że jedno trochę wyklucza drugie. Ale jeśli jedno i drugie uspokaja, no to czemu nie.
Bardzo brakuje mi samotnych wypadów na miasto w poszukiwaniu inspiracji do robienia zdjęć, więc chyba muszę do nich wrócić. Tylko gdzie ja w tym burdelu znajdę mój aparat...?
Odnawiam stare znajomości, bo to przy tych ludziach najbardziej czuję się sobą -tą prawdziwą sobą, a nie tą, którą muszę być bo 'nowe pokolenie' patrzy na mnie jak na idiotę.
Obiecuję sobie, że będę tu wpadać częściej, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Prowadzenie photobloga od tylu lat to naprawdę miła rzecz. W każdej chwili mogę cofnąć się do dowolnego momentu mojego życia i zobaczyć co się zmieniło od tamtych czasów. No i też miło się pośmiać i powzruszać, powspominać stare sytuacje, które moja pamięć często wypiera. Tutaj nic się nie wyprze, wszystko mam czarno na białym.
Tak coś czuję, że spędzę dzisiejszą noc na przeczytaniu wszystkich notek. Może z pominięciem paru pierwszych, bo są tak kolorowe, że głowa mnie od nich boli.
Kupiłam sobie wymarzone doczepy, bo może i krótkie włosy oddają mój wstrętny charakter, ale jednak długie włosy to ozdoba każdej kobiety. No i są takie milusie <3 Dopóki nie zapuszczę swoich, te muszą mi wystarczyć. Właśnie leżą obok mnie na biurku i machają do Was!
Muszę w końcu przybić do ściany obrazek z Nowym Jorkiem. Ale teraz skończyłoby się to dla mnie chyba tylko śmiercią, jeśli bym obudziła waleniem w ścianę cały dom.
Chyba najważniejsze w tym momencie jest to, że mam osobę, której mogę powiedzieć wszystko. Mogę jej płakać o książkę, piosenkę, film, zdjęcie czy pająka w wannie, a ona i tak wyciągnie z tego głębsze wnioski i będzie mnie rozumieć. W zasadzie to odzyskałam tą osobę.
Dobrze jest mieć kogoś takiego. Nieważne na jaką odległość.
A teraz podzielę się z Wami moim ostatnim odkryciem, mianowicie piosenką, która jest tak prawdziwa, że aż nie mogę uwierzyć w to, że stworzyła ją Beyonce. Co prawda pewnie sama jej nie napisała. Pewnie nawet nie do końca wie kto ją napisał. Ale i tak chylę czoła, bo ta piosenka to pieprzony geniusz.
Macie i jarajcie się ze mną:
xoxo
'Jeżeli chcemy najpierw pozbyć się swoich wad, żeby dopiero potem spełniać marzenia, nigdy nie dotrzemy do bram Raju. Jeżeli jednak pogodzimy się z własnymi niedoskonałościami i mimo wszystko uwierzymy, że zasługujemy na szczęście, otworzymy ogromne okno, przez które w nasze życie wkroczy Miłość.'
Walkirie, P. Coelho