Byłam u konia w niedzielę, dziewczyny wyciągnęły mnie na jazdę w teren, z czego Belfast był bardzo zadowolony. On uwielbia prowadzić, zwiedzać nowe szlaki, galopować po lesie. Obrałyśmy sobie dłuższą trasę nad jezioro, miałyśmy dużo galopów po zróżnicowanym terenie zarówno jeśli chodzi o zjazdy, podjazdy jak i samo podłoże (tak dla zdrowych kopytków). W związku z tym że mamy jesień w lesie pojawiło się mnóstwo grzybiarzy, którzy postanowili sobie zaparkować samochody w środku lasu na ścieżce przeznaczonej dla koni i urządzili grzybobranie (swoją drogą nie wiem ile musieli się nachodzić, żeby po takiej suszy znaleźć chociaż jednego, zdrowego grzyba xd).
Więc standardowo jak co jesień nastał czas na edukację grzybiarzy...
"Panie, nie chowaj się pan za tym krzakiem, już jak pan chce iść tą ścieżką, to leź pan tą drogą ale nie zerkaj pan z ukrycia bo konie pan straszy"
"Tak, konie boją się jak ktoś ucieka w krzaki i siedzi tam cicho i obserwuje"
"Niech pan nie stawia samochodu na szlaku konnym bo blokuje pan przejazd"
"Nie wszystkie konie lubią samochody... są takie które trenują na nich karate... chcesz pan mieć wszystkie szyby całe, to zaparkuj na leśnym parkingu"
"Tak, leśniczy tędy często jeździ, wystawia mandaty"
"Proszę nie podchodzić z pieskiem, zwłaszcza skacząco-szczekającym, na niezablokowanej automatycznej smyczy. Na jego warknięcie mój koń może przybić piąteczkę kopytkiem z jego główką..."
no i klasyk: "Idzie pani przez cały czas tą drogą prosto i wychodzi pani na drogę nr xxx"
w następny weekend...-> hubertusowy rajd :) mam nadzieję że pogoda dopisze, bo to co się dzieje dzisiaj to jakaś masakra :o