Naprawdę dużo mam Wam do powiedzenia. Ale w nocy.
Kiedy zamykam oczy przychodzą do mnie myśli, słowa, przemyślenia (oczywiście egzystencjalne).
W ciągu dnia gotuje gołąbki i barszcz. Wtedy, kiedy głowa wolna- ani krzty rozkminy.
Generalnie funkcjonowanie mojej głowy za dnia jest znikome. Wszystko robie z automatu.
Ale w nocy to się dzieje! Nie powiem, ze nie nachodzą mnie tez i te głupie zagwozdki, takie jak ta, czy pingwiny maja kolana albo kto jest silniejszy, niedźwiedź czy rekin. Nie muszę chyba pisać, że to biegnie znacznie dalej? Rozwijające się myśli wyrwały z kopyta i ani myślą się zatrzymać.
A rano chodzę za to jak zombie i tak do wieczora.
Wieczorami się budzę. Na jeść, na kupę, na rozkimny. Powinnam przekierowac mój cykl dobowy bo słabo się prowadzi auto kiedy do głowy uderzają redbule i kawusie, bez których mojej istnienie byłoby, zdaje się, zakończone.
Tak wiec teraz, za dnia, nie mam nic specjalnie do powiedzenia. Ot, o dupie Maryny.
Aha! Dzisiaj się pomalowałam! D O C E N C I E P L I S K A ! ! !