Czasami tak cholernie mam wszystkiego dosyć,
że najchetniej przytuliłabym się do mamy,
rozpłakała i powiedziała jak cholernie nienawidzę tego świata
i tych wszystkich okropnych ludzi...
Po czym sama wmawiam sobie, że nie mogę się poddać,
muszę być silna i iść do przodu,
tylko po to żeby dalej używkami i śmiechem zagłuszać to co mnie rani..