- Czego chcesz? powiedziałam, ale nie w złośliwym znaczeniu.
- Chodź za mną& - odpowiedział tajemniczo. Poszłam za nim, poszliśmy gdzieś dalej, do lasu. Była godzina 01: 20. Czego on chce? Nagle podszedł do mnie, i zaczął całować, zaczął dobierać się do mnie, rozbierać mnie. Próbowałam się wyrywać, krzyczałam. Nagle.. Wszystko się urwało, nie wiedziałam co się dzieje, straciłam przytomność. Obudziły mnie krzyki :
- Klaudia! Klaudia ! Gdzie jesteś? Krzyczał znajomy mi głos.
- Tu.. wyjąkałam głośno.
Chłopak szybko przybiegł, to Michał.
- Co ci się stało? - Powiedział. Był przestraszony, jak nigdy. Martwił się, widać..
- To. To to& ten twój kuzn.. wyjąkałam. Bałam się.
- Co on ci zrobił? Zresztą.. domyślam się.. Odpowiedział, i mocno mnie przytulił, poczym wziął na ręce i zaniósł na balkon koło domu Olki, w którym odbywała się impreza.
- Jak on mógł, on taki nie jest& Chodź, zaprowadzę cię do domu, nie powinnaś teraz tu być.
Nie odpowiedziałam nic. Poszłam za nim, milczeliśmy, od czasu do czasu spoglądaliśmy na siebie. Dotarliśmy na miejsce. Pocałował mnie w policzek i się pożegnaliśmy. Ja jakby nic się nie stało, poszłam, do siebie do pokoju. Zasnęłam.
.
Środa 8:00 .
Obudziłam się. Zapomniałam o wczorajszej nocy. Oh tak, jutro wyjeżdżam! Nareszcie. pomyślałam. Nagle przypomniało mi się wszystko. Twarz Adama, las.. Krzyki Michała&..
Nagle zadzwonił telefon. To Michał.
- Hej, jak się czujesz? powiedział.
- No hej, jakoś ujdzie. Dziękuję ci, że się mną wczoraj tak zająłeś.
- Oj nie przesadzaj, wiesz że się martwię o Ciebie. Będzie mi Ciebie brak, jak wyjedziesz do Brazylii. powiedział.
- Mi Ciebie też. Musze lecieć, na razie.
- Ehh. No pa. Trzymaj się jakoś.
- Dzięki, pa. odpowiedziałam.
Poszłam się ogarnąć, założyłam białe szory i czarną bluzkę z napisem Never Say Never . Zeszłam na dół. Usłyszałam głos mamy.:
- Hej, córcia. Dzisiaj musisz się pakować, jutro rano wyjeżdżamy. O 7:00 masz czekać przy samochodzie.
- no okej. odpowiedziałam i poszłam na górę. Zaczęłam się pakować, nie zmieściłam wszystkich rzeczy do jednej walizki. Wzięłam drugą. Zabrałam przeważnie wszystko. Nie trzymałam w pokoju, nie potrzebnych albo nie wartych mi rzeczy. Wzięłam nawet plakat Neymara. Była godzina 16:00 . zadzwonił telefon.
- Cześć, kochana. Gdzie cię wczoraj wcieło? powiedział głos Olki.
- No hej, Michał Ci nic nie powiedział? A to dziwne.. Nie chce mi się gadać, sorki. Na razie. Odpowiedziałam.
- No to pa.. 3maj się . Już się nie zobaczymy raczej. Dopiero za dwa miesiące, będę tęsknić, kocham cię.
- No, ja ciebie też. Będziemy rozmwiać na skype. Nie martw się. Też się trzymaj, myszko. powiedziałam, i się rozłączyłam.
Nie miałam siły na nic. Była 18:00. nastawiłam budzik na 6:30 i poszłam spać.
Na zdj mój najnowszy 'komiks' ahahahh . to tylko dla żartów, nie oceniajcie wiecie. no jakoś dziwnie.
No to miłego czytania. :*