3 sierpnia

Nuda nuda i nuda raz jeszcze nic ciekawego dookoła się nie dzieje... To nic że dniami nie mam siły kręci mi się w głowie i słabne i do tego jeszcze ta myśl że jest coraz gorzej... nie mam ochoty na nic... Jutro może z Michałem pojade nad morze o ile nie zbankrutuje dając mu coś na paliwo... jednak uważam że tyle kasy co mam to mało... buuu^^ a może jednak nie jedźmy nad to morze... może nie jedźmy nigdzie... jakoś mi się odechciewa wszystkiego... tak slabo się czuję... chciałabym zostać dobita... tak żeby coś jebnęło mi przez ten mój pysty łeb... czuję się jak niepotrzebna idiotka... jak szmatka którą można wytrzeć podłoge... jak zabawka, ktorą rzuca się w kąt jak się znudzi... czuję brak tego czegoś... ogólnie sama nie wiem co to jest ale odczówam niespełnienie w czymś.. jakby czegoś brakowało w tym moim prawie 19 i pół letnim zyciu... jakbym miała jakiś nie otwarty etap i jakiś tez jeden nie zamknięty... nie zamknięty chyba wiem co to jest a z tym otwartym to się nie domyślam niestety... wg jakoś bardzo ciężko mi jest myśleć... nie mam ochoty na nic... po prostu dajcie żyć... dajcie takiego powietrza żeby nie trzeba było martwić sie o następną sekundę życia... żeby było tak jakby zaraz miało nie być nic... pozwólcie cieszyć się chwilą tak aby ona trwała wiecznie... tak jakbyśmy czuli że za chwile kogoś stracimy a potem zyskamy kogos nowego na jego/jej miejsce... mówimy że nie zapomnimy do końca życia że jest dla nas kims najważniejszym... a jak jest naprawdę po małej kłótni już nie pamiętasz o tej osobie bo pojawia się nowa... wszystko staje się nowe...kiedyś piłeś przestałeś dla kogoś znowu do tego wróciłeś bo nie masz po co żyć nie masz dla kogo o siebie dbać a tak naprawdę jest ktoś kto się o Ciebie martwi a Ty masz to głęboko w dupie... wolisz pomagac innym niz sam sobie... nie rozumiesz własnego ja...

Chyba troche najebałam w tej notce... wszystko popierdoliłam... ale napisałam tak jak chciałam by było... by aby osoby które naprawde dobrze mnie znają wiedziały o co chodzi...

DON"T LET ME GO