normalnie chyba mam tydzień narzekania. ciągle łaże i powtarzam "o matko, o jej, jak mi się nie chce".
w ogole marzne, nienawidze takiej pogody! wrrr.
niech się zrobi ciepło! ja chce biegać :(
Bilans (okropny!):
- bułka
- 3 kanapki
- 2 kawałki takiego ciasta lekkiego
złaaaaaaaaaa. ćwiczenia! chyba, że mój boy wpadnie ; / oby nie. wolę poćwiczyć, wejsć potem do wanny i potem do łóżka i się pouczyć, niż z nim siedzieć ; o
bye!
Edit : no pięknie. 2 dzień a6w zrobiony, 100 brzuszków, 50 przysiadów, ćwiczenia na nogi, na boczki, zaraz biore hulahop i 30 min krecenia. potem moze na rowerek <3
i to właśnie mnie uszczęśliwia!