No więc ten... tak...
Jedzonko:
Omlet z dwóch jajek z siemieniem lnianym i cynamonem
Dwie tortile pełnoziarniste z łososiem, serkiem ziołowym i warzywami
Jajko sadzone, dwie kromki pieczywa chrupkiego, pomidor, sałata
Wypitej wody: 2.5l
Dwie herbatki ziołowe
Kawa
Aktywność:
15min marszu, 30min truchtu, 15min marszu
godzina zajęć tanecznych
Po pierwsze to przytyłam... tak dość dużo, ale nie wiem do końca ile bo nie mam wagi.
Po drugie to przepraszam, że zniknęłam, ale zrobiło się tak źle, że już nie byłam w stanie pisać dalej.
A po trzecie to zaczęłam terapię i walczę... więc no... Do boju!
To był... ciężki rok. Praktycznie pod każdym względem... A jako, że zawsze radziłam sobie ze stresem/smutkiem/złem całego świata jedzeniem to tym razem zrobiłam dokładnie to samo.
Ogólnie to mój Pan pojechał sobie nad morze i zostawił mnie samą z kotem, więc mam teraz czas żeby sobie spokojnie wszystko przemyśleć i ogólnie poukładać.
Przemyślenie numer jeden - jestem gruba ;_;.
Przemyślenie numer dwa - jestem ogólnie niezadbana
Przemyślenie numer trzy - jestem samotna
Przemyślenie numer cztery - jestem smutna
i tak lecą... same złe myśli...
A poukładać to poukładałam rysunki w odpowiednich teczkach...
Ale tak jakoś tutaj zawsze było weselej :) Nawet jak ta cała radość i entuzjazm nie jest szczera i bywa nawet wymuszona, to zawsze to jakiś krok do przodu, nie nie? Podobno jak się nieszczerze uśmiecha to poprawia się humor. Więc no... wracam :)
Oby na dłużej.
Więc no... W weekend będę w domu to się zważę.
Nie chcę mówić, że znowu jestem na diecie. Bo to jest trochę bezsensu. Staram się żyć lepiej i tego będę się trzymać.
Co mnie ominęło? ^^'