WRÓCIŁAM, SZOK.
Pewnie nikt tu już nie zagląda i wcale się nie dziwię, skoro mnie nie było. Ahhh cóż to się u mnie działo. Miałam pięknie wyglądać na studniówce, na weselu i co? Dupa. Studniówka przeleciała, wesele też, a ja wyglądałam coraz gorzej. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś ważyłam 54 kg..
A więc tak. Zaczęłam ponownie, ale tym razem z pomocą. Zapisałam się do dietetyka - i był to jeden z najlepszych wyborów w moim życiu. Chodzę co tydzień, ułożona dieta jest super, nie czuję głodu, najadam się - żyć, nie umierać.
Podsumuwując: w tydzień schudłam 0,60kg - byłoby więcej gdyby nie to, że za dwa dni po pomiarze miałam dostać okres, przez co woda w organizmie zatrzymała się. Tkanka tłuszczowa ponad 2kg w dół. Dodatkowo po -1cm w talii, brzuchu i biodrach - coś pięknego. Jestem z siebie mega dumna, i może dziwnie to zabrzmi, ale naprawdę czuję się lżejsza, nawet mama to zauważyła.
Nie będę tu wchodzić codziennie. Po każdej wizycie dodam notkę z efektami i przemyśleniami. Mam nadzieję, że będzie Was tu więcej.
13 listopad: 70,1kg
20 listopad: 69,5kg
Idę poczytać co u Was, trzymajcie się i powodzenia!