cześć kochane :*
dziś zaczełam zastanawiać się nad swoją wiarą. mam kilku znajomych ''świrujących'' na punkcie Boga i z jednej strony jest to piękne, ale z drugiej męczące... mój kolega (Dawid K - bardziej znany jako Kostek ) przez jego , moim zdaniem niepotrzebne wyrzeczenia, rani swoją dziewczyne- moją dobrą koleżanke. Nie zmienia to jednak faktu, że piekna jest ta jego wiara i chciałabym taką mieć... Nie wiem czy nie umiem czy się boję. Nie wiem dlavczego nie poszłam dziś do koscioła. chyba jednak bardzo się boje.
WIARA. WIARA. WIARA.
tak wiem, że powtarzam to słowo w prawie każdym zdaniu. musze zrozumieć jaka jestem. ie wiem jeszcze jak....
dieta ?
myślałam nad nią. zaczynam już od jutra.
moje wieczne ''od jutra''.
nie chce zaczynać dzisiaj, bo wiem, że u cioci rzuce sie na jedzenie i nie będe mogła się oderwać. dlaczego nie potrafie sobbie powiedzieć ''nie!''? Nie wiem jak zareagują inni. Mama, siostra, tata, babcia, ciocia, znajomi... Mama znalazła mój zeszyt, który prowadziłam od chwili odejścia od was ( z powodu poddejrzewania ludzi ze szkoly o taki właśnie blog) do wakacji. Bedzie wściekła jak się dowie...
cele?
to też sobie przemyślałąm. Oczywiście ciągle dąże do 47 kg <3 ale jak na razie bede sobie stawiac mniejsze lecz blizsze przyszłości osiągnięcia.
na końcu mojej diety chciałabym:
47 kg
uda, które mają 44 cm w obwodzie
wyrzeźbiony brzuch
umięśnione ręce
dobra kondycja
jak na razie to wszystko
motywacja?
chba ją znalazłam... wczoraj rozmawiając z Sz. powiedziałam mu, że zaczynam diete żeby jakoś w wakacje wyglądać. odpowiedział mi wt edy (niby żartem) : ''ty to musisz na 100dniówce ze mną jakosś wyglądać! Śpiesz się'' . nie powiem. zdołowało mnie to. poznałam po głosie, że żartował ale być może tak uważa?
GRUBAS.GRUBAS.GRUBAS