jestem beznadziejna
waga była już bliska 116.
ale oczywiście kolejny kryzys, nawpierdalałam sie jak świnia i jest 118,4.
bez sensu.
startowałam u dietetyka z wagą 122,9
czyli poszlo 4,5 kg. mało, mogło być dużo więcej, wiem, że mogło, gdybym się tylko nie załamywała i umiała kontrolować.
muszę odwołać wizytę u dietetyka i przełożyć na kolejny tydzień, żeby się nie załamać.
od 1 czerwca będę już sumiennie się przykładać do diety.
no i biegać.
przysięgam to sobie.
tymczasem ide się ukarać:)
http://www.ermail.pl/klik/VXRfYGoH
klikajcie, bardzo tego potrzebuję.