1:30 w nocy, zostajesz całkiem sama. Ostatnia osoba, która chciała dzisiaj z tobą rozmawiać, poszła śnić o swoich pragnieniach i marzeniach. Otwierasz okno, na twoją twarz bucha przerażający chłód... przyglądasz się czarnym plamom na budynkach, od których odbija się światło nocnych latarni. Każda czarna plama, oznacza Wrocławianina który także, śni o swoich pragnieniach i marzeniach. Kilku minutowe wpatrywanie się w uśpioną ulice, przekonuje Cie, że jesteś teraz znów całkiem sama, ze wszystkimi obawami, zmartwieniami... ale też sama ze szczęściem jakie odnalazłaś w sobie. Godzina 2:15 przy dźwiękach muzyki na VH1, Ty też powoli udajesz się do krainy, marzeń i pragnień. Lecz w połowie tej drogi, kiedy myślisz, że przyśni Ci się coś wspaniałego, przed oczami widzisz czerwień i czerń, oraz czarną postać, która wita Cię w świecie wszystkiego co złe w twoim życiu... ukazuje miejsce, do którego może doprowadzić ciągłe myślenie o tym co smutne, przykre. Masz przed sobą, czarną dziurę, obok tabliczkę ze swoim imieniem i datą narodzin. Przerażona budzisz się, patrzysz na zegarek 7:03 po raz pierwszy od wielu dni, gdzieś głęboko w sobie, cieszysz się, że jednak otworzyłaś oczy, że powitało Cię słońce i błękitne niebo. Włączasz swój telewizor, wsłuchujesz się w piosenki, które cicho grają gdzieś w rogu twojego pokoju. Otwierasz okno, ciepłe promienie słońca ogrzewają twoją wciąż śpiącą buzie. Śpiewasz radosną piosenkę i kręcisz się w kółko po pokoju, wmawiasz sobie, że to będzie twój dzień! wszystko sie uda i będzie cacy. Radosnym krokiem wchodzisz do łazienki, przerażająca ciemność. Grrrrr, podnosisz roletę, do łazienki też wpada radosne słońce. Uczesana i pomalowana wychodzisz, mniej radosnym krokiem, bo uderzyłaś się o wiadro, palce trochę bolą, ale da sie żyć... godzina 10:22 wychodzisz z domu i nadal uśpionymi ulicami Wrocławia idziesz w tym samym kierunku co wczoraj, lecz nieco radośniej. Zamiast smutnych scen z życia przypominasz sobie te raczej radośniejsze, lepsze!
Znów ta sama twarz, 67 letniej kobiety która niezmiennie od lat wita Cię z tym samym uśmiechem. Po wizycie wracasz już jak najbardziej ożywionymi ulicami, lecz wracając zastanawiasz się nad jednym, gdzie podziały się czasy kiedy pod ręką miałeś gromadę ludzi którym na tobie zależało. Kiedy mogłaś do nich zadzwonić, powiedzieć tu i tu o tej godzinie. Wszystko się zmieniło, tylko nie ja...