No więc w czwartek pojechałam dopiero na 15 bo musiałam zostać z siostrami wsiadłam na oklep ale nie dawałam rady w kłusie więc był tylko galop. Potem nasmarowałam altacetem i tyle tego było... Potem w Pw nie przyjechała mi emka i musiałam czekać na tate. W piątek miałam jechać 8.55 ale mama mi powiedziała że emkę będę mieć o 9.20 więc liczyłam na tą emke. Przyjechała 9.03
Więc następna o 10.05. Pojechałam, na 10.12 nie zdążyłam... Poszłam w tym czasie do spowiedzi i na zakupy. O 12 pojechałam do Leo. Była Magda i stwierdziłam że dziś tylko go wyczyszczę i wracam z nią o 14. Miałam coś więcej z nim w sobotę porobić, ale mi nie wyszło. W sobote rano na 8.30 poświęcić jajka i prosto z kościoła na przystanek. W Leo byłam przed 11. Zaraz się wzięłam za szykowanie bo miałam nadzieje że już jazda w siodle. Pani Jadzia dorobiła dziurki w przystułach
wyjęłam koc ... Wszystko było okej ale stwierdziłam że chyba potrzebny bedzie tez czaprak poszłam po niego i jak Demon go zobaczył to zaczął się odsadzać na szczęście miał magiczny uwiąz i się nie urwał. Potem juz się ogarnął i założyłam czaprak, koc i siodło, na popręg futro a co z tego wynikło ? 20 cm mi zabrakło. I nici z jazdy znowu na oklep ale juz tylko stęp. Wymiśliłam że na cordeo
i przez tą moją głupote dziad mi na nogę nadepnął. To cordeo też wgl nie wyszło ... Wzięłam go na lonże a ten zaczął znowu swoje odwalać trochę się pomęczyłam ale potem już miałam dość i zaprowadziłam go na pastwisko do Ali. Czyli 3 dni z koniem zmarnowane... W niedziele ogarnęłam że jest coś takiego jak przedłużka do popręgu i stwierdziłam że to zamówię. No i zamawiam jeszcze Magic Brush <?>
. W poniedziałek trochę mnie oblali potem dzień sie popsół bo mama mnie wkurzyła. Dziś opierdzielanie przed egzaminami trzeba się juz szykować na jutro
Jeszcze Magda rano z tą propozycją... i co ja mam teraz zrobić
Paczka przyszła a buty za duże więc sprzedajemy.A karta w telefonie się zje***a
http://ogloszenia.re-volta.pl/sprzet/szczegoly/114213