Nie skreślaj ludzi karma wróci, nikt nie jest z nas tu Bogiem
Bądź człowiek na co dzień, wiesz a nie wyjdzie Ci to bokiem
Nie rób z ludzi amunicji by wybudować własne ego
Bo strzelasz na ślepo, znakiem czego Ty jesteś kaleką
Nie rozliczam ludzi, nie rozmieniam ich na drobne.
Lecz gdy mają do mnie problem płacę pięknym za nadobne
Możesz skreślić wrogów zaraz lecz nie możesz ich wymazać
Dzisiaj czujesz wielki spokój wokół, lecz nie ciesz się na zaś
Bo los skreśli Twój karnawał. Nie wiesz, że Bóg lubi hazard?
Do you miss me as Im missing you ?
Someday you will maybe understand
Nie pora, by wymiękać.
Jak spotkasz ich, pozdrów i spytaj jak żyją, bo łączyło nas więcej niż przyjaźń i piwo.
Ludzie mówią "weź się lecz się",
Sam się weź się, lecz się, kurwa, co jeden lepszy ekspert.
I nie poddam się, choć mówią że ten syf jest świeczki nie wart.
Gdzie mam to co mówią, wiesz, odpalam kandelabr.
Pierdolę stado, chodzę gdzie chcę i kiedy chcę,
Mam jeden moment, jeden strzał jak Eminem,
Nie po to by zaistnieć, lecz po to żeby mieć
Pewność, że żyłem tak jak chcę, nim przeminę.
I chuj, nie widzę już nawet najprostszych podstaw
żeby inaczej myśleć, wszystko to nie ma końca
Dobitnie już mi psychika szwankuje, chciałbym
pogrzebać wszystko niczym przeszłość złych ujęć
pomyśl, co teraz czujesz kiedy wypowiem nienawiść
uniesiesz ręce w górę albo obrzucisz kurwami
Są pewne rzeczy o których ty się nie dowiesz
o których nie mogę więc muszę się z tym męczyć
choć czuje że skrywam coś co też musiałeś przeżyć
Więc bądź bo nie różnie się od ciebie
też potrzebuje kogoś jak ty, w potrzebie