Jestem w związku ale coraz bardziej czuję się samotna, czuję się niesłuchana, czuję że dni mi przelatują przez palce, a ja czekam. Czekam nie wiadomo na co, czekam aż ktoś mnie zauważy, ktoś wywoła z ławki, żebym mogła wstać, pojawić się, i znów zniknąć... uciekłam przed moją rodziną, Zniknęłam z życia towarzyskiego. Nie chciałam tego, kiedy to się stało, kiedy tak bardzo się zmieniłam. Dlaczego tak bardzo się zmieniłam. Często przywołuję w pamięci mój stary związek. Był toksyczny ale bardziej kreatywny, czułam że dzięki temu buduję swoją tożsamość, swoją siłę. Wciąż czuję do niego nienawiść że tak to się skończyło. Wiem że gdyby moglibyśmy się spotkać czułabym wstyd że tak to zaprzepaściłam, że zatraciłam swoją szansę. Teraz jestem nijaka, zresztą nie ma mnie. Poza obowiązkami codziennymi nie rozmawiamy o rzeczach ważnych, o czymś co dałoby mi do myślenia. Jest dobrze ale nijako.