,,Wciąż siedziałem w ciemności, z kolanami podciągniętymi pod brodę.
Dochodziła północ. Wbrew zwyczajowi, nie wyłączyłem telefonu. Wciąż żywiłem nadzieję, że... zadzwoni z wieścią, że zaszła wielka pomyłka. Tak to już jest. Próbujesz się bronić, zawrzeć umowę z Bogiem. Usiłujesz przekonać sam siebie, że to się stało w najgorszym z koszmarów."
Czasem chciałabym umieć być skurwysynem, wszystko co było puścić z dymem...