- popatrz, każde niesie swoje dziecko.
- a dzieci są ich wspólne
(jeśli źle zacytowałam - bo nie mam do tego głowy - to mnie popraw, Monia ;) )
Ponad sześć tygodni po porodzie...
Kangur mi jakoś wychodzi, karmienie mi jakoś wychodzi, macierzyństwo też mi jakoś wychodzi ;) Do wagi sprzed drugiej ciąży został mi jakiś kilogram. Do wymarzonej - 14 :D Tym razem to zrobię, obiecuję, nie będzie zaniedbywania się i olewania. Ze względów technicznych ruszam od sierpnia ;)
Podczas tych sześciu tygodni uświadomiłam sobie, jak ważne jest wsparcie. Miałam (i nadal mam) obok siebie dziewczyny, do których mogę napisać/zadzwonić o każdej porze dnia i nocy z zapytaniem, wątpliwościami czy chociażby się wygadać ;) To naprawdę wiele zmienia. No i dzięki temu nie karmię mm ;))
Zdjęcie z poniedziałku. Byliśmy w Nałęczowie. ;)